Przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię, Grecję i Turcję docieramy do Gruzji, celu naszej wyprawy. Pokonany dystans to 6000 km, z czego aż 4700 km pokonujemy rowerami. Czas, jaki nam zajęło pokonanie go – 60 dni.
Organizując wyprawę trzeba być gotowym na wszystko i na o wiele więcej. Z pewnością dojdzie do sytuacji, w których trzeba będzie wykazać się kreatywnością w radzeniu sobie w trudnych sytuacjach. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, ale dobrze przygotowany ekwipunek i dokładny plan pozwolą nam zachować zimną krew.
Przygotowanie kondycyjne i dobry sprzęt to podstawa. Lepiej jest zainwestować w opony przystosowane do trudnych warunków i dalekich wypadów niż gdzieś po drodze sklejać w nich dziury taśmą. Pamiętajmy też o tym, że większość drobnych napraw i tak będziemy musieli zrobić sami. Tylko w większych miastach jest możliwe znalezienie sklepu rowerowego, a takie nie zawsze znajdą się w planie podróży.
Gruzja jest naszym celem, ale nie odmówimy sobie przyjemności zwiedzenia innych miejsc. Ważne, żeby czerpać przyjemność na każdym etapie podróży i być gotowym na niespodzianki. Tak było i w naszym przypadku. Mimo, że planowaliśmy jak najszybciej dotrzeć do Turcji, to nie mogliśmy nie wykorzystać bliskiego sąsiedztwa Grecji, gdzie zawitaliśmy po drodze.
Piękna Hellada powitała nas upałem, dlatego pamiętajmy o kremach z jak najwyższym filtrem, a także o sjeście. Sjesta jest świętością w krajach śródziemnomorskich, wszystkie sklepy i restauracje są zamknięte. A przejeżdżający w tych godzinach turysta nie zostanie potraktowany wyjątkowo. Poza tym, chyba ze względu na kryzys szalejący w Grecji, jest tam strasznie drogo. Dlatego tam, gdzie jest to możliwe, korzystajmy z darmowych źródełek z wodą pitną i uzupełniajmy zapasy. Jedziemy dalej.
Turcja
To już miejsce, które planowaliśmy odwiedzić. Warto pamiętać, że jest to kraj islamski i budzenie o czwartej rano przez muezina, wzywającego śpiewem wiernych do modlitwy, będzie stałym rytuałem podczas pobytu. I tak codziennie po kilka razy dziennie. Poruszanie się rowerem po stolicy i większych miastach jest nie lada wyzwaniem. W Stambule są bardzo wysokie krawęzniki, ruch uliczny jest ogromny, a pobocza wąskie. Wszelkie niedogodności rekompensują prawdziwe kebaby i gościnność tutejszych ludzi.
Upragniony cel podróży – Gruzja
Wyborne jedzenie, choć bardzo proste i orzeźwiające wina – taki obraz Gruzji mieliśmy przed wyprawą i okazał się on prawdziwy. Nie zawiedliśmy się na gruzińskiej sztuce biesiadowania.
Gruzja jest wymarzonym miejscem na rower. Są góry, jest morze, wspaniałe trasy, wymagające podjazdy i szybkie zjazdy, w czasie których można nabrać sił. Warto też na chwilę odstawić rowery i udać się, np. do klasztoru Świętej Trójcy w Gergeti albo na masyw Kazbeku. Niekoniecznie trzeba atakować szczyt, my doszliśmy do stacji meteorologicznej, gdzie aklimatyzowało się wielu wspinaczy i to już było dla nas wspaniałe wyzwanie.